I jeśli chodzi o reklamę – tutaj producent, według mnie, jako dietetyka klinicznego (który zdaje sobie sprawę, że odchudzanie to długotrwały i niełatwy proces leczniczy), zdecydowanie przekroczył granicę, umieszczając na opakowaniu napis: „wspomaga leczenie nadwagi”. I to jeszcze tak, żeby z daleka widać było tylko frazę „LECZENIE NADWAGI”. Zabieg genialny, postuluję o podwyżkę dla grafików. Żadna osoba z dodatkowymi kilogramami nie przejdzie obojętnie. Słowo „LECZENIE” bezczelnie sugeruje bowiem, jako by w medycynie nastąpił przełom i wynaleziono tabletkę, którą lekarze (gdyż to oni są co do zasady odpowiedzialni za leczenie) przepisywaliby Calominal jako remedium dla pacjentów otyłych. Niestety, kto bardziej uważny, to dostrzeże, że chodzi tylko o „wspomaganie” odchudzania, a jak wiadomo „wspomaganie” to ulubione słowo producentów suplementów diety, gdyż obiecuje wiele, a i udowadniać jego znaczenia nie trzeba, bo też niby jak.
Jeśli jednak Calominal ma wspomóc nasze postępy w odchudzaniu, to spójrzmy na skład, by dowiedzieć się, za sprawą jakiej to substancji czynnej, ma nam umilić ten żmudny proces. Po przebrnięciu przez kilka substancji pomocniczych, takich jak: dwutlenek krzemu, sole magnezowe kwasów tłuszczowych, celuloza, czy poliwinylopirolidon , docieramy do zasadniczego składnika produktu, jakim jest: chitozan . I to on, w myśl producenta, ma nas wyleczyć z nadwagi.
Chitozan pozyskiwany jest z chityny – składnika budulcowego grzybów, czy skorupiaków. Jak ma się do odchudzania? Przede wszystkim, ma zdolność pęcznienia – i jeśli zażyjemy go przed posiłkiem, ma dawać uczucie sytości. Znam jednak lepsze i bardziej naturalne alternatywy błonnikowe – takie jak nasiona babki płesznik, czy modna ostatnio szałwia hiszpańska czyli chia. Ponadto, chitozan ma zdolność wiązania (a więc swoistego unieczynniania) pewnych związków, np. tłuszczów przyjmowanych w diecie. Razem ze związanymi tłuszczami zostaje wydalony z organizmu, zmniejszając w ten sposób ilość dostarczanych kalorii. Uwaga – żeby była jasność. Ogranicza wchłanianie, nie znaczy, że SPALA tłuszcze. Nie przyspiesza też przemiany materii. Cudów więc nie zdziała.
Ograniczenie wchłaniania tłuszczów obejmuje również ograniczenie wchłaniania tych zdrowych kwasów tłuszczowych, np. omega-3, które osoby odchudzające się dodają do swojej diety w postaci siemienia lnianego czy nasionek chia, które budują sytość i przy okazji są bardzo zdrowe. Przypominam również, że tłuszcze to cenny składnik odżywczy i nie powinno się go eliminować z diety! Po co więc kupować i spożywać coś, co nie tylko jest sztuczne (dodatki budujących tabletkę), ale jeszcze odbiera nam cenne substancje odżywcze dostarczane z dietą? Nie mówiąc już o tym, że w momencie odstawienia Calominalu, tłuszcze zaczną wchłaniać się „normalnie” i zaczniemy tyć.
PS. Calominal to nie nowość na rynku suplementów diety dedykowanych osobom odchudzającym się. Omawianą substancję, czyli chitozan, posiadały również preparaty Olimpu („Chitosan+chrom”). Tyle, że producent Olimp określił, ile chitozanu zawiera ich preparat, a producent Calominalu na ten temat milczy. Przypomnijmy również, że na pierwszym miejscu w składzie znajduje się celuloza.
Podsumowując, nie wymyślono jeszcze nic lepszego niż dieta plus aktywność fizyczna. Co ciekawe, wspomina o tym nawet producent Calominalu. Na swojej stronie internetowej w artykule „Leczenie nadwagi”, suplementy diety zostawia daleko w tyle, informując jedynie, że: „Zmiany dietetyczne oraz zwiększoną aktywność fizyczną można stosować w połączeniu z przyjmowaniem preparatów farmaceutycznych (…)”. Niestety, zapomniał tego dodać w reklamie, w której lekarz medycyny zachwala swój wyrób medyczny jako „rozwiązanie dla nadwagi”. Choć z drugiej strony.. Prawda jest taka, że Calominal faktycznie powoduje, że jesteśmy lżejsi. W jednym miejscu, zamykającym się w przestrzeni naszego portfela.