Wydawać by się mogło, że wakacje all inclusive są najtrudniejsze do wytrwania na diecie – większość potraw, które są serwowane, jest bowiem albo tłusta i słona, albo… tłusta i słodka. Nic dziwnego – badania dowodzą, że właśnie takie smaki lubimy najbardziej (a tłuszcz i cukier to dobre nośniki smaku). A hotelom i restauracjom zależy na tym, byśmy zapamiętali ich jedzenie jako smaczne i taką też opinię przekazywali dalej – że jedzenia było sporo i że było bardzo dobre. Raczej mało który hotel dba o to, by posiłki były zdrowe. Zresztą, większość turystów wciąż odżywia się w sposób niezdrowy, szczególnie na urlopie, w myśl zasady „zapłaciłem za to, więc jem jak najwięcej” i mimo, że na przykład na co dzień pije do obiadu wodę, na wakacjach wybierze Coca-Colę, bo przecież za to zapłacił. Przyjmując taką postawę, faktycznie narażamy się na niepotrzebne kilogramy oraz przejedzenie, które spędza nam sen z powiek przez następnych kilka dni.
Z drugiej strony, im większy wybór oferuje nam hotelowa kuchnia ( w przypadku wakacji all inclusive z pewnością na taki właśnie możemy liczyć), tym łatwiej znaleźć coś zdrowego dla siebie. Większość śniadań w systemie szwedzkiego stołu zawiera już ciemne pieczywo, twarożki i warzywa typowe dla śniadań – pomidory, sałaty, ogórki. I tego właśnie powinniśmy szukać. Nie powinno być dla nas również problemem znalezienie płatków śniadaniowych (ewentualnie, jeśli nasza dieta jest szczególnie restrykcyjna, możemy zabrać swoje zwykłe, szare płatki owsiane), jogurtu czy mleka oraz dużej ilości owoców. A takie zestawienie produktów gwarantuje nam zdrowe i pyszne śniadanie. Do tego świeżo wyciskany sok lub herbata/kawa. Musimy jednak przejść obojętnie obok słodkich naleśników, racuchów, tłustej jajecznicy, dżemów, Nutelli czy innych pustych kalorii śniadaniowych, które sprawią, że nasza ustrojowa glukoza poszybuje w górę, a my po chwili staniemy się senni. I zamiast pójść na pieszą wycieczkę, znowu przeleżymy cały dzień na plaży (nic w tym złego, jeśli lubimy taki odpoczynek, lecz dla osób, które podczas urlopu chcą utrzymać sylwetkę w formie, istotna informacja jest taka, że chodząc spalamy jakieś 5x więcej kalorii niż leżąc J )
To wbrew pozorom najłatwiejsza z opcji, jeśli tylko będziemy wybierać mądrze. Jeśli bowiem mamy nieograniczony dostęp do całego jedzenia, to oczywiście, możemy jeść non stop frytki czy pizzę, lecz nasz talerz możemy też zapełnić zdrowszymi produktami – np. możemy zdecydować się na ogromną ilość owoców i warzyw, których zazwyczaj na tego rodzaju wczasach nie brakuje. Jeśli jesteśmy przy warzywach, dobrym sposobem jest jedzenie ich w pierwszej kolejności – by zasycić pierwszy głód oraz po to, byśmy … o nich nie zapomnieli – w końcu warzywa to podstawa zdrowia (i smukłej sylwetki)!
Tym sposobem postępujemy cały dzień, wybierając mądrze produkty, które nakładamy na swój talerz. W przypadku kolacji, jeśli mamy wrażenie, że w ciągu dnia zjedliśmy zdecydowanie za dużo, możemy albo ją pominąć, albo wybrać coś lekkiego: letnią sałatkę, ryż z warzywami (pod warunkiem, że nie będzie smażony), niedużą porcję ryby z grilla czy kilka cienkich plastrów mozzarelli z pomidorem, oliwą i bazylią. Ma być lokalnie, smacznie i zdrowo!
Może to zabrzmieć dziwnie z ust dietetyka, lecz osobiście radzę swoim pacjentom, by jedzenie nie było ich największym priorytetem na wakacjach. Innymi słowy: niech jedzenie nie będzie jedyną rzeczą, o której będziemy myśleć cały urlop. Urlop jest od tego, by odpocząć, uwolnić głowę – XXI wiek dostarcza nam na co dzień wystarczająco dużo stresu. Nie spędzaj więc czas swojego cennego wolnego czasu na urlopie na liczeniu kalorii. Oczywiście, nie popadajmy w skrajności – nie oznacza to zaraz, że możemy jeść wszystko, na co mamy ochotę (nawet jeśli, to tylko w nano ilościach J ) i że w ogóle nie powinniśmy przywiązywać wagi do jedzenia – nadal mamy wybierać mądrze, decydując się np. na dużą porcję sałatki greckiej na kolację, zamiast 5 kawałków pizzy. Wyjątek – domowa, lokalna pizza margerita podawana z odrobiną oliwy i dużą porcją sałatki!
Na okres wakacji, zamiast żmudnego liczenia kalorii, proponuję jednak zastosować się do tych kilku opisanych tutaj rad, które prawie bezboleśnie pozwolą nam cieszyć się i wymarzoną sylwetką i wymarzonym urlopem. Na co jeszcze zwrócić uwagę?
Bardzo ważne jest, jeśli nie najważniejsze, by unikać sytuacji, w której spożywamy duże śniadanie, następnie mamy 6-7 godzin przerwy, po czym spożywamy dużą i późną obiadokolację, w której nadrabiamy całodniowy post, często z nadwyżką. Dzieje się tak, gdyż tak duża przerwa w jedzeniu generuje duży apetyt i przeświadczenie, że skoro nie jedliśmy nic cały dzień, to teraz możemy zjeść podwójny czy nawet potrójny posiłek. A to szybko się kończy dodatkowymi centymetrami w talii. Nawet na urlopie starajmy się jeść co najmniej 3 razy dziennie (a najlepiej 4). I znów – jedzenie cały dzień, czyli druga skrajność – też jest niezdrowa, gdyż układ pokarmowy nie ma kiedy odpocząć, a posiłki nie mają szans się poprawnie dotrawić. W rezultacie znów możemy czuć się ociężali czy senni (dlatego też jednym z pierwszych pozytywnych objawów, których doświadczają moi pacjenci po przejściu na dietę, czyli uregulowaniu posiłków, jest nagły przypływ energii).
W sytuacji, gdy mamy dostęp do świeżo wyciskanych soków, warto je pić, nawet dziennie – dla zdrowia (aczkolwiek nie zastąpi to jednak świeżych owoców). Uważajmy jednak na słodkie i niezdrowe napoje, które zazwyczaj górują na wakacjach. Wielu z nas bowiem wciąż nie potrafi sobie odmówić podczas upałów puszki zimnej Coca-Coli czy drinka z sokiem (który w gastronomii hotelarskiej nie jest sokiem 100%, a barwionym napojem z 20% soku z dodatkiem syropu glukozowego czy cukru). Zwróćmy uwagę także na alkohole. Dla przypomnienia (panowie!) kieliszek czystej wódki to całe 110kcal. Jeśli pomnożymy to razy ilość kieliszków w ciągu wieczoru, nie trudno osiągnąć liczbę trzycyfrową J Drogie panie – uważajcie z kolei na słodkie likiery. 50ml ukochanego Baileysa to prawie 200kcal (dokładnie 175kcal)! Zdecydowanie najlepszym alkoholowym wyborem jest czerwone wytrawne wino (50kcal w lampce). Niestety, jego słodki odpowiednik to już 150kcal w lampce. Warto także dodać, że większość alkoholi dobrze smakuje delikatnie rozcieńczonych wodą (wino, whiskey, niektóre drinki), a trik ten docenią szczególnie osoby o słabej głowie – odpowiednie nawodnienie zapobiega bowiem męczącemu bólowi głowy z rana. W tym miejscu jednocześnie podkreślmy rolę odpowiedniego nawodnienia – zarówno podczas upałów, jak i generalnie podczas odchudzania.
Podsumowując, jako dietetyk zdecydowanie odradzam podejmowania prób odchudzania się na wakacjach, gdyż nie tylko jest to szalenie trudne, lecz także nie pozwala się całkowicie odprężyć. Nie oznacza to jednak, że frytki powinny być naszym codziennym posiłkiem. Jak zwykle umiar i rozsądek są najważniejsze – cieszmy się z wakacji, lecz nie pozwólmy, by zniweczyły one naszą półroczną pracę nad sylwetką.