Ostatnio opublikowane dane z badania przeprowadzonego w Australii , pokazują, iż 33,5 % psów zostało sklasyfikowanych jako psy z nadwagą , natomiast 7,6 % uznano za otyłe. (Vet Rec., 2005). W naszym kraju wagę powyżej normy ma 47 procent kotów i 39 procent psów. Tuczymy więc nie tylko siebie, ale też swoich czworonożnych przyjaciół, znacznie obniżając jakość ich życia, a nie rzadko robiąc im po prostu wielką krzywdę. Zwierzę otyłe, to (tak samo jak człowiek) zwierzę nieszczęśliwe. I schorowane..
Otyłe zwierzęta cierpią na:
przewlekłe stany zapalne
obciążone, otłuszczone narządy wewnętrzne
przeciążenie układu moczowego
dolegliwości ze strony układu kostno-stawowego
zaburzenia odporności i gospodarki hormonalnej.
Może to doprowadzić do rozwoju chorób przewlekłych: cukrzycy, ponadto nowotworów, niedoczynności tarczycy, kamicy dróg moczowych, i wielu innych schorzeń. Zwróćmy na to uwagę, wrzucając do miski kolejny plasterek szynki.
Przyczyny otyłości u zwierząt pokrywają się w sporej części z sytuacją i nawykami człowieka. Pacjenci, którzy przychodzą do gabinetu celem redukcji masy swojego ciała, często się krzywią, gdy podczas wizyty, pytam, czy ich pies/kot też ma problem z sylwetką. I wiecie, co? Zadziwiająco często odpowiedź jest twierdząca. Lecz to wcale mnie nie dziwi. Dlaczego? Bo jeśli w rodzinie przywiązuje się wagę do zdrowego odżywiania, to otyłość w rodzinie nie występuje (w 90% otyłość jest bowiem skutkiem długotrwałego przekarmiania), lecz jeśli rodzina prowadzi niezdrową dietę i ma niską świadomość żywieniową, również menu Azorka jest źle skomponowane, jego dieta jest przypadkowa i hiperkaloryczna, a dawka ruchu zbyt niska.
Co boli najbardziej, to właśnie podejście właścicieli do odżywiania swojego pupila:
Zamiast dbać o regularne karmienie swojego psa/kota o stałych porach (1-2 razy dziennie, stanowisko weterynarzy jest podzielone), jedzeniem przeznaczonym dla zwierząt i nie wrzucać pomiędzy okresami karmienia nic więcej do miski, większość właścicieli raz na dzień karmi swojego psa resztkami z obiadu, zaspokajając w ten sposób jego głód (i nic poza tym), a w ciągu dnia dokarmia plasterkiem szynki, kromką chleba, kawałkiem sera, co rusz rozbudzając apetyt biednego zwierzęcia. A potem narzekamy, że pies ciągle prosi, żebrze, że zagląda 16 razy dziennie do miski.Zagląda, bo nauczyliśmy go, że jada kilka razy dziennie. Gdyby dostawał jedzenie regularnie, np. tylko wieczorami, to w ciągu dnia nie podchodziłby do miski.
Kolejna sprawa, która aż się prosi, by o niej opowiedzieć – ruch, a właściwie brak ruchu. Jeśli pan Azorka nie przepada za sportem i sam go nie uprawia, to wychodzi z psem tylko „wkoło bloku”, żeby załatwił swoje potrzeby fizjologiczne. A nie dba o to, by się wybiegał. Jak taki pies ma nie tyć? Nie znam psa, który by odmówił dodatkowego spaceru.
Oczywiście, pewne razy (labrador, retriever, beagle) są bardziej narażone na tycie – wynika to z tego, że te razy były głównie towarzyszami podczas polowań, co zapewniało im dużą dawkę ruchu, ale także potęgowało ich apetyt. Teraz, po udomowieniu i znacznym ograniczeniu ich ruchu, apetyt niestety pozostał, więc jeśli nie przypilnujemy ich diety, problem gotowy.
Przypominam i apeluję jednocześnie – zwierzę nie powinno jeść tego, co my! Nie dla psa kiełbasa, szynki, czekoladki, chipsy, ciasteczka… Ich przewód pokarmowy cierpi, gdy dostaje do strawienia konserwanty, barwniki, zagęstniki, regulatory kwasowości, które znajdują się w naszej żywności! Szkodzą mu tak samo, jak jedzenie mocno przyprawione, smażone – zwierzę zostało stworzone, by jeść produkty naturalne, najczęściej surowe mięso, a nie grillowane mięso z toną przyprawy do kurczaka! Resztki ze stołu najzwyczajniej na świecie wyrzucamy więc do kosza , co nie jest równoznaczne z miską naszego pupila (!).
Druga sprawa – dokarmianie z miłości. Narzekamy na naszych dziadków, którzy rozpieszczają swoje wnuki toną słodyczy, lecz my sami postępujemy z naszymi pupilami podobnie. Kupujemy im psie ciasteczka w figlarnych kształtach i kolorach, o smaku wanilii, czekolady, itp. Same czekoladki dla psa też są na rynku – deserowe, mleczne, z czekolady białej – do wyboru do koloru. Moi drodzy! Czekolada i ciastka, chociażby psie, to nie są produkty, które powinny znajdować się w diecie naszych zwierzaków! Nie tędy droga do bezwarunkowej miłości psa.. Uważamy, że po kilku godzinach naszej nieobecności nic nie ucieszy psiaka bardziej, niż ulubione waniliowe ciasteczko. Nic bardziej mylnego! Weźmy psa na spacer, wyczeszmy jego sierść, nauczmy nowej sztuczki – a nie wynagradzajmy naszej nieobecności psu jedzeniem, bo tucząc go, wyrządzamy mu wielką krzywdę.
Na rynku jest wiele karm przeznaczonych dla psów otyłych (jestem jednak do nich sceptycznie nastawiona – jednak wolę, by mój pies zjadł mniej, lecz dostał normokaloryczną karmę, a nie karmę „light” pełną „wypychaczy”). Można też oczywiście gotować jedzenie swoim pupilom, komponując posiłki na bazie mięsa, węglowodanów (ryżu, makaronu, kaszy, ale nie ziemniaków!) z dodatkiem warzyw – gotowanej marchwi, pietruszki, itp. (pies mojej znajomej był całe życie karmiony jedzeniem gotowanym i dożył 16 lat nigdy nie chorując, a zmarł w wyniku potrącenia przez samochód). To co naturalne, to wiadomo – dużo zdrowsze.
Zanim zabierzemy się za tłuszczyk naszego pupila, powinniśmy odwiedzić lekarza weterynarii, który fachowym okiem oceni problem i zleci i wykonanie badań, pozwalających określić kondycję zdrowotną zwierzęcia. Być może okaże się, że psiaka już rozwinęła się cukrzyca. Po wykonaniu badań, można zabrać się za odchudzanie, które łączy 2 aspekty:
trwałą zmianę nawyków żywieniowych
zwiększoną dawkę ruchu
Zaraz, zaraz… Czy to nie przypomina nam naszego odchudzania? Tak – przecież skoro przyczyny otyłości zwierzęcej pokrywają się z przyczynami otyłości wśród ludzi, a nawet z samą otyłością wśród właścicieli, to i sposób walki jest podobny – za pomocą diety i ruchu, trzeba wywołać ujemny bilans kaloryczny, który spowoduje utratę kilogramów. Oczywiście, tak samo jak w przypadku ludzi, proces ten powinien być przeprowadzony łagodnie, a spadek kilogramów – stopniowy, inaczej możemy zaszkodzić zwierzęciu. Dawkę ruchu też powinniśmy zwiększać stopniowo – nie ma nic mniej rozsądnego niż kazać otyłemu psu biegać cały dzień, forsując jego stawy, płuca i serce. Swoją drogą, nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, że odchudzić kota jest 2x trudniej niż odchudzić psa.. Kot bowiem, jako istota niezależna, nie wybierze się z nami na 2h spacer, nie będzie pół dnia aportował piłeczki. Można to jednak rekompensować, prowokując u niego polowanie na zabawki, światełko z lasera czy piłeczkę – koty mogą to robić cały dzień!
Kochani!
Ciało zwierzęce nie zostało przystosowane do noszenia dodatkowych kilogramów – i gdy zwierzę waży za dużo, również odczuwa bóle kostno-stawowe, ma gorszą sprawność fizyczną, szybciej się męczy. Choroby związane z otyłością psów to te same schorzenia, które dotyczą otyłości ludzi! I kwestia unormowania masy ciała naszego pupila powinna być dla nas sprawą … najwyższej wagi!
Tradycyjnie, zachęcam do dzielenia się Waszymi spostrzeżeniami i opiniami: a.falisz@cezis.pl. Zainteresowanym chętnie wyślę również przepis na naturalne psie ciasteczka, które możemy przyrządzić w domu i podawać zwierzęciu 1-2 razy w tygodniu. A teraz zabieram mojego psiaka na dłuugi spacer. Do usłyszenia!
2 Comments
Dziękuję za poruszenie tematu, bardzo fajnie że coraz częściej można poczytać o psim jedzonku. Proszę napisać co myśli Pani o diecie BRAF oraz byłabym wdzięczna za przepisy. Ja pieską przygotowuję np. surowy mielony filet z indyka z gotowaną marchewką, pietruszką i ziemniakiem do tego olej kokosowy i nasiona chia lub wołowina, gotowane bataty olej z dyni i nasiona chia ale też pieski dostają bardzo drogą suchą karmę, nie wiem czy karma nawet ta o relatywnie dobrym składzie jest dla nich zdrowa. Kiedyś też gotowałam mięso, warzywa i ryż lub kaszę teraz mówi się o podawaniu surowego mięso i unikaniu zbóż .
Ciężko to ogarnąć 🙂
Witam. Nie jestem specjalistą do spraw żywienia zwierząt ani ekspertem diety BARF, ale osobiście jestem zdania, iż podstawową zasadą w żywieniu zwierząt (a również ludzi!) jest stosowanie produktów nieprzetworzonych. Niestety, większość karm nie ma dobrego składu i jest bardzo mocno przteworzona, w związku z czym, produkty przygotowywane przez nas w domu dla swoich czworonogów, wypadają znacznie lepiej. Uważałabym jednak na wszystkie nowości, szczególnie typu „superfoods”, np. nasionka chia, gdyż moze są zdrowe, ale nie wiadomo, jak nasze zwierzaki na nie zareagują. Przy okazji przypominam też wszystkim właścicielom o regularnym uzupełnianiu miski w ŚWIEŻĄ wodę oraz, poraz kolejny, o codziennej dawce ruchu.