W ubiegłym tygodniu za pośrednictwem
Netflix w sieci pojawił się film, na który środowisko dietetyków i osób związanych ze sportem czekało od ujawnienia pierwszego zwiastunu.
„The Game Changers” to film, w którego produkcję zaangażowane były wielkie osobistości w postaci Arnolda Schwarzeneggera, Jackie Chana, Lewisa Hamiltona, Novaka Djokovica czy producenta Jamesa Camerona.
Film opiera się na historii Jamesa Wilksa- zawodnika UFC, instruktora sztuk walki dla służb zbrojnych Ameryki (US Marines, US Army Rangers i US Navy SEALs), który w momencie kontuzji rozpoczął poszukiwania diety, która pozwoliłaby mu skrócić okres rekonwalescencji i jak najszybciej wrócić do sportu. W ten sposób trafił na dietę roślinną, którą próbował dogłębnie studiować. W filmie możemy znaleźć przykłady wielu sportowców, którzy przez lata stosowali diety roślinne, wegańskie i wegetariańskie, jednocześnie osiągając świetne wyniki sportowe. To właśnie na rozmowach ze sportowcami oraz ludźmi ze świata nauki opiera się fabuła filmu, w której poza argumentacją na podstawie przytaczanych badań, osobistych odczuciach indywidualnych przypadków, znajdziemy również eksperymenty. Sportowcy ukazani w filmie są przedstawicielami wielu różnych dyscyplin sportu od skrajnie wytrzymałościowych, przez sporty motorowe, drużynowe, na siłowych kończąc. Wydaje się, że twórcom zależało na możliwie uniwersalnym podejściu do tematu i ukazaniu diety roślinnej, jako jedynej, właściwej dla każdego.
W mojej ocenie film przedstawiony jest w świetny sposób, przygotowany jak profesjonalna hollywoodzka produkcja, z aktorami, którzy są znani opinii publicznej, cieszący się zaufaniem i prawdziwi eksperci w swoich dziedzinach. Jednak tylko dla nielicznych z nich ta dziedzina jest związana z żywieniem, suplementacją lub ogólnie medycyną. Film to wegańska propaganda, chociaż nie wiadomo czy do końca wegańska bo pojęcia definiujące model żywieniowy poszczególnych osób nie są do końca sprecyzowane. Z filmu możemy dowiedzieć się o szkodliwości dla organizmu spożywania produktów odzwierzęcych oraz o zbawiennym wpływie diety roślinnej. W filmie nie zabrakło „eksperymentów”, a raczej słabych doświadczeń, na kilku zawodnikach, które przedstawiały różne skrajności. Zabrakło w nim naukowego spojrzenia na temat dobrze zbilansowanej diety osób spożywających produkty odzwierzęce, w porównaniu do dobrze zbilansowanej diety wegańskiej. Wydaje się, że cytowane w filmie dobierane tak, aby przekonać odbiorcę do spożywania jedynie roślin. Sama argumentacja jest rozbudowana, od negatywnego wpływu spożywania mięsa na stan zdrowia, po negatywny jego wpływ na środowisko.
Przyznam szczerze, że wiele oczekiwałem po tym filmie i liczyłem, że w ciekawy, obiektywny sposób zostanie przedstawiony temat wpływu diety roślinnej, na zdrowie i zdolności wysiłkowe zawodników. Niestety okazało się, że jest zupełnie inaczej. Oczywiście nie oznacza to, że film nie ma plusów. Wydaje się, że spora cześć argumentów mająca na celu zmniejszenie spożycia mięsa jest słuszna i prawdziwa, jednak sposób ich zestawienia z innym modelem żywieniowym pozostawia wiele do życzenia. Do niewątpliwych plusów można zaliczyć przedstawienie grup sportowców, którzy dotychczas kojarzyli nam się z siłą jak futbol amerykański czy strongmani. Film ten pokazuje, że również bez spożywania mięsa można bez problemu uzyskiwać świetne wyniki w tych dyscyplinach. Co więcej, dieta wegańska w filmie przedstawiona została jako smaczna (może nawet bardziej niż dieta przeciętnego wszystkożercy) i bardzo różnorodna, a to może wiele osób skłonić do próby zwiększenia spożycia wegańskich potraw. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z filmem, a nawet do ograniczenia spożycia mięsa na codzień na rzecz większego spożycia roślin. Nie oznacza to jednak, że weganizm czy wegetarianizm to jedyna słuszna droga zapewniająca nam zdrowie i wybitne wyniki w sporcie.
2 Comments
Bardzo się zgadzam z komentarzem. I nie uważam że się zabijam i jestem gorszym sportowcem jedząc mięso. Z ta erekcja niech mi sprawdza kiedy tylko w piątki nie jem6 mięsa, jedząc ryby6 i nabiał i tak zobaczą jak długa i intensywna mam erekcje
Właśnie obejrzałem ten film i mam mieszane uczucia. Z jednej strony pojawiła się myśl “a może by tak spróbować i sprawdzić samemu na sobie?”. Z drugiej jednak strony sporo wtąpliwości. Film jest przedstawiony tak jednostronnie, że trudno go nazwać inaczej niż wegańską propagandą. Nie było ani jednej osoby, która na diecie wegańskiej osiągałaby gorsze wyniki, niż na diecie z mięsem, a z doświadczenia wiem, że takie 100% zgodności praktycznie nie istnieją. Brak punktów odniesienia, a jedynie subiektywne opinie ludzi, podparte wątpliwymi badaniami/eksperymentami. Niby wyniki sportowe nie subiektywne, bo wiadomo, że więcej podniesionych kilogramów, to więcej, a krótszy czas biegu, to krótszy i tu nie ma z czym dyskutować. Problem jest dla mnie w tym, że Ci ludzie tylko mówią, że są na diecie wegańskiej. Mieliśmy w niedawnym czasie nawet kilka skandali, gdzie różni guru wegańscy byli przyłapywani na jedzeniu mięsa. Dla wielu ludzi, którzy są uważani za wegańskie autorytety, promowanie weganizmu to już tylko sposób na życie, marketing. Co nie znaczy, że sami weganami są w prywatnym życiu, o czym co raz częściej sięprzekonujemy. Dlatego ciężko mi uwierzyć na słowo ludziom w tym filmie, którzy tylko mówią o tym, że są weganami. Ja też mogę tak powiedzieć, wstawićnawet na instagrama jak opycham się lodową sałatą z pomidorami, a zaraz potem pójść po karkówkę z grilla. Jeśli ten film miał na celu przekonanie kogoś do diety wegańskiej, to myślę, że ta misja zakończy się niepowodzeniem. Chcociaż nie wykluczam, że spróbuję diety wegańskiej, ale to tylko i wyłącznie żeby samemu na sobie sprawdzić, jak po miesiącu takiej diety będzie wyglądało moje samopoczucie, ile będę miał energii, jak będzie wyglądać moja morfologia, czy lipidogram oraz czy ma jakiś wpływ na chorobę autoimmunologiczną, ż którą się borykam, czyli niedoczynność tarczycy.